23 maj 2011

52książki! Paweł Kwaśniewski, "Tańcząca z butami, czyli z pamiętnika ojca"

Książkę pana Pawła gorąco polecam i jeszcze goręcej będę zachwalał. Jest to zbiór felietonów, które ukazywały się na łamach miesięcznika Dziecko. Autor w iście subiektywny, przez to bardzo osobisty (rzekłbym nawet intymny) sposób opisuje wchodzenie w rolę ojca oraz pierwsze lata bycia nim. Po lekturze tych kilkudziesięciu stron, aż samemu chce się być tatą... A Ulanka? Nigdy jej nie widziałem, być może nigdy jej nie zobaczę, jednak już pałam do niej sympatią.

Z jednym tylko się nie zgodzę, co jest zawarte w tej publikacji. Pan Paweł twierdzi, iż jego córka jest naj. O nie! O ile kiedyś będzie mi to dane, to moja córuś będzie tą najlepszą. Myślę, że autor Tańczącej z butami... mimo wszystko zgodzi się ze mną.

Jeszcze raz gorąco polecam!

4 maj 2011

#2 - 52książki! Andrzej Pilipiuk, "Operacja Dzień Wskrzeszenia"

Kiedy jeszcze pracowałem w jednej z sieciowych księgarni (obiecuję sobie, że nie będę używał w odniesieniu do niej słowa komercyjnej), na półkach widziałem wiele pozycji pana Pilipiuka. Dopiero jednak wizyta w miejskiej bibliotece skłoniła mnie, abym sięgnął w końcu po coś jego autorstwa. Nie będę ukrywał, iż drugą przesłanką było to, iż dziewiąty tom Zwiadowców ma się ukazać...
Operacja Dzień Wskrzeszenia to dość luźna powieść, której akcja rozgrywa się w 2014 roku. Jest po III wojnie światowej, którą wywołała... Polska. Tytuł książki to jednocześnie kryptonim tajnej misji, mającej na celu zmianę biegu historii...

Początek mnie zaciekawił, rozwinięcie tylko pobudziło apetyt. Niestety, zakończenie jakoś ostudziło zachwyt - mam wrażenie, jakby autor miał już skończyć książkę i szybko nieść do druku... Niemniej polecam do przeczytania. Moim skromnym zdaniem warto!


http://www.fabrykaslow.com.pl/imgs_upload/Image/ksiazki/Bestsellery/reedycje/ODW_ree.jpg - zdjęcie okładki stąd.

Zagrożenia polszczyzny - wulgaryzmy, angielski, komputery (TVP)

Polecam lekturę tego newsa, zamieszczonego na stronach TVP. Słowo news celowo pisane kursywą. ;)

Zagrożenia polszczyzny - wulgaryzmy, angielski, komputery

18:29, 04.05.2011

Wulgaryzmy, skrótowość konieczna przy korzystaniu z telefonu komórkowego i komputera, brutalizacja języka - to największe zagrożenia dla języka polskiego, jakie wskazywali w środę uczestnicy Kongresu Języka Polskiego w Katowicach.

W zgodnej opinii językoznawców największym zagrożeniem dla języka polskiego są wulgaryzmy. „Mam wrażenie, jakby naszą mowę wszy oblazły. To są przekleństwa, zwłaszcza jedno, które ma swoje łagodne odpowiedniki, które są zresztą niewiele łagodniejsze od tego najbardziej rozpowszechnionego i zaraźliwego” - mówił prof. Walery Pisarek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Przewodniczący Rady Języka Polskiego prof. Andrzej Markowski ocenił, że obecnie bardziej przesycona wulgaryzmami jest także polszczyzna publiczna. „Dawniej wulgaryzmy były traktowane jako coś, co charakteryzuje ludzi najniższej kultury, a dzisiaj zdarza mi się słyszeć studentów, a nawet studentki, które powszechnie używają słów na k. Rzeczywiście, jest obniżenie progu wrażliwości na wulgaryzmy” - uważa naukowiec.

„Ubolewam jako stary kibic, że tak strasznie zwulgarniała polszczyzna stadionowa, że to język koszmarny. W ogóle polszczyzna tramwajowa, pociągowa budzi niepokój - najbrzydszych słów używają nawet rodzice przy swoich małych dzieciach” - powiedział prof. Jan Miodek z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Zdaniem prof. Jerzego Bralczyka z Uniwersytetu Warszawskiego język polski jest zagrożony w kilku sferach. „W substancji graficznej mogą zniknąć nam znaki diakrytyczne - ą, ę, ś, dź, czego bym niezwykle żałował, bo to będzie naprawdę duże zubożenie. To po części nam grozi - przy pisaniu esemsów rezygnacja z tych znaków bardziej się opłaca. Polszczyzna może przestać obsługiwać wszystkie rejestry - już wycofuje się z języka nauki, powstaje w niej coraz mniej prac naukowych, zwłaszcza w dyscyplinach technicznych. Polszczyznę zastępuje język angielski” - mówił językoznawca.

Aktora Jerzego Radziwiłowicza razi to, że zanika dbałość o prawidłowość języka - obserwuje błędy językowe - zarówno składniowe, w odmianie, jak i w wymowie. „Nie mówię o tym, żeby tępić naleciałości regionalne, dlatego że regionalizmy są piękne i to, że słychać, że ktoś jest z tego czy innego regionu, to ładnie, dobrze. To zupełnie co innego niż poprawność językowa, czystość - trzeba o to dbać” - zaznaczył.

Radziwiłowicza razi też nadużywanie języka - głównie w polityce - „do bardzo przykrej, niedobrej manipulacji”. „Język jest narzędziem, które do tego świetnie się nadaje, natomiast myślę, że dochodzimy do punktu, w którym to się staje nieznośne. To jest taka naga manipulacja, że przestaje być finezyjną dyplomacją czy polityką, staje się brutalnym nadużyciem” - przekonywał.

(PAP)

3 maj 2011

220. roczncia uchwalenia "Konstytucji 3 maja"

Tak, właśnie dzisiaj obchodzimy 220. już rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, która była pierwszym tego typu dokumentem w Europie, a drugim na świecie. Wyprzedzili nas tylko Amerykanie.

Co polonista ciekawego znajduje w tej rocznicy? Wiele, naprawdę wiele można napisać na ten temat... Jednak dzisiaj podzielę się tylko tekstem naszego wieszcza, Adama Mickiewicza. Jest to tekst na tyle ciekawy, iż pokazuje, że nie tylko dalsze pokolenia doceniały wagę i nowoczesność uchwalonego dokumentu, lecz również niemal mu współcześni... Zachęcam do lektury!

KONSTYTUCJA TRZECIEGO MAJA
Sprawa Polski wywołaną będzie na nowo przed sąd świata nie inaczej, tylko głosem jakiejś powszechnej politycznej burzy. Wtenczas we wstrząśnięciu wielkim wnijdą i rozwiną się nowe potrzeby; ludzie z geniuszem politycznym, z geniuszem działania potrafią te potrzeby wyrozumieć i zaspokoić, wynajdując środki nowe, teraz albo niewidzialne, albo ogłoszone za niepodobne. Tych potrzeb i środków nie byłoby szukać w dotychczasowych konstytucjach i prawach pisanych; bo one są historią przeszłości i mogą służyć za punkt podpory, ale nie za prawidło ludziom stąpającym w przyszłość. Dlatego wszelkie dyskusje o prawach pisanych, jakkolwiek łatwe, niepożyteczne są Polakom, a szczególniej Pielgrzymstwu polskiemu, wyrwanemu z łona narodu, kiedy właśnie warunkiem pierwszego politycznego działania jest: zazierać ciągle w serca i w myśli mas narodowych.
Wszakże mamy jeden akt przeszłości, jedno prawo pisane, które zgłębiać, którego duchem przejmować się należy. Bo to prawo nie wypadło z głowy pojedynczego mędrka, z ust kilku rozprawiczy, ale wyjęte było z serca wielkiej masy; nie czerni się tylko na papierze, ale żyje dotąd w pamięci, w życzeniach pokoleń; jest więc prawem żywym, zakorzenionym w przeszłości, mającym się rozwinąć w przyszłość. Mamy Konstytucję 3 maja.
Dziwna to i godna uwagi, że od 1791 tyle Europa widziała konstytucji, długo dyskutowanych, wydziwionych, mądrych – zapomnianych. Francja strawiła ich kilkanaście. Włochy, Niemcy, Hiszpanie, Neapolitance przysięgali im, wyklinali je, a teraz wyśmiewają i gardzą nimi. Jedna Konstytucja 3 maja szanowana w narodzie polskim; w czasie długiej niewoli dzień jej ogłoszenia obchodzono potajemnie we wszystkich prowincjach dawnej Polski, od Karpatów aż do Dźwiny, w domach, w kościółkach, na zgromadzeniach młodzieży. Nie pochodziło to tylko ze czci dla umarłych, nie stąd, że Konstytucję 3 maja zaraz po narodzeniu zabito, bo wielu było podobnych nieboszczyków, a żadnemu nie sprawiano i nie sprawiają podobnych egzekwii.
Dwa są żywioły, dwa duchy w Konstytucji 3 maja. Jeden z nich cudzoziemiec, Francuz, przybył do Paryża. On to w czasie Sejmu Czteroletniego obudzał długie, bez końca dyskusje o prawach kardynalnych, o podziałach władz, o tytułach, o czasie trwania konstytucji, o jej przyszłych reformach, słowem cała tą gawędę retoryczną, z której tak dobrze korzystali stronnicy Moskwy, którą tak klęli posłowie prostoduszni z prowincji. Ten duch koniecznie żądał scen, jakie działy się w Paryżu, wymyślał teatralne pompy, ogromny hałas przy zaprowadzaniu odmian, które po prostu, po dawnemu dałyby się zrobić. Ten duch na koniec podawaniem w szyderstwo narodowych zwyczajów, narodowego stroju, targaniem się na wiarę przodków odstraszył znaczną liczbę poczciwych posłów, którzy z jednej strony widząc partie moskiewską, z drugiej patriotów we fraczkach, w perukach, z Russem i Monteskiuszem w ręku, wyszydzając ich golone głowy, ich obyczaje, ich sposób mówienia – zrażeni, opuścili ręce i przez to wielką zrządzili szkodę narodowej sprawie.
Ale jest drugi żywioł w Konstytucji 3 maja, który przetrwał peruki i Russa teorie, i doktrynerstwo ówczesne, i późniejsze nawet; żywioł narodowy, dziecko tradycji dawnych, karmione nowymi ówczesnymi potrzebami i życzeniami narodu. Tego żywiołu nie wytrawiło kilkadziesiąt lat niewoli. – Stąd słusznie i pięknie powiedziano, że Konstytucja 3 maja jest politycznym testamentem dawnej Polski.
Jakież były ówczesne życzenia Polski? Położyć koniec bezładowi szerzącemu się między psującą się szlachtą przez wzmocnienie władzy centralnej – z jednej strony, z drugie – przez rozszerzenie praw obywatelstwa na wszystkie klasy ludu; odzyskać niepodległość i stracone stanowisko w Europie przez ugruntowanie w Polszcze zasad wolności, śmiertelnych despotom, nieprzyjaciołom Polski.
W czasie ostatniej rewolucji, którą Warszawa rozpoczęła z pomocą kilku województw, ludzie rządzący, opiekunowie ówcześni Polski, oddzieleni od reszty rodziny, nie mogąc dosłyszeć jej próśb, dlaczegóż nie poradzili się przynajmniej testamentu Ojców, nim rozrządzili dziedzictwem? Czemuż nie wrócili do Konstytucji 3 maja? Mówiąc nawet językiem doktrynerskim, zapytamy ich: jakiż to rząd prawy, i kiedy, konstytucją tę uchylił? Przez samo wrócenie się do Konstytucji 3 maja ileż by to oszczędziło się niepotrzebnych, długich formalności, rozpraw, układów. Niepotrzebną stałaby się detronizacja Mikołaja, który siedząc na troniku kilku województw, królik Mazowsza, nigdy nie był przez resztę Polski za króla uznanym; i o jego prawnym panowaniu dopiero dowiedzieliśmy się z detronizacji. Podług Konstytucji 3 maja wszelkie układy z carem jako z królem Polski były niepodobne; wszelkie stosunki dyplomatyczne z Prusami i Austrią niedorzeczne; wszelkie proklamacje do rodaków niepożyteczne, bo na prowincjach zrozumiano by wrócenie się do Konstytucji 3 maja lepiej i prędzej niż wszelkie proklamacje.
Konstytucja 3 maja nadawała narodowi króla. N i e p r z e s ą d z a m y o p r z y s z ł o ś c i, ale nie wahamy się powiedzieć, że w czasie rewolucji jeszcze ten artykuł konstytucji wyrażał życzenie mas narodowych. Odwołujemy się do powstania Litwy, Ukrainy, Podola, Białorusi. Jakie wrażenie zrobiłaby w tych prowincjach wieść, że król Polski, wielki Książe litewski, ruski i pruski, ciągnie odzyskać nasze narodowe dziedzictwo! Fatalność ciążąca dotąd nad nami nie dozwoliła wprowadzić w egzekucję tego artykułu! Byli ludzie życzący wskrzeszenia władzy królewskiej, uznano ją urzędowie za konieczną, ale naśladowcy ślepi cudzoziemszczyzny chcieli [za] króla albo Mikołaja z poprawkami, albo jakiego nasłanego przez dyplomatów włóczęgę, namaszczonego uznaniem, ogłoszonego protokółami. Kolebką ówczesnego króla powinna by była być noc 29, namaszczeniem – krew wielkiego księcia i wszystkich Moskalów, i ich przyjaciół, ogłoszeniem – huk dział przy pierwszym zwycięstwie. Zresztą, komuż miano oddać koronę i szczerbiec Bolesława, czapkę Witolda, kiedy nawet buławy hetmańskiej przyjmować nie chciano, kiedy ją tyle razy brano na to tylko, ażeby ją ściosać na piórko do podpisywania układów i konwencji. – Przy schyłku rewolucji już było za późno; już nadto obrzydzono tytuł króla, doświadczywszy tyle złego od tyranów, którzy go noszą. A przecież ten tytuł w początkach rewolucji byłby straszniejszym dla despotów niż ogłoszenie Rzeczypospolitej; same tytuły króla polskiego dopominają się od Świętego Przymierza więcej, niżby można wypisać na wieloarkuszowych protestacjach.
Skoro wypadki wyzwą do działania naród polski, komu Opatrzność pozwoli mieć wpływ na losy jego, niech ten szczęśliwy człowiek zajrzy jeszcze w Konstytucję 3 maja. Może w niej więcej niż my wyczyta; my wyczytujemy kilka kardynalnych życzeń narodu, dotąd jeszcze odzywających się.
Pierwszym życzeniem jest wojna ze wszystkimi ciemiężycielami Polski; bo konstytucja nigdzie nie gwarantuje zaborów dawnych, owszem, protestuje przeciwko nim przez wszystek swój układ, kiedy pseudokonstytucja aleksandrowska opiera się właśnie na podziale Polski.
Drugie życzenie, propagandy wolności, jeśli nie jest wyrażone tegoczesnym językiem politycznym, daje się czuć w duchu konstytucji. Jeden z jej artykułów powiada, że każdy, kto wejdzie na ziemie polską, wolny jest. Ten artykuł dalej sięga w przyszłość niż wszystkie konstytucje europejskie.
Trzecim życzeniem narodu jest rozszerzenie wolności na wszystkie klasy narodu; rozumiemy tu przez wolność pełność praw obywatelskich.
Na koniec Konstytucja 3 maja nadawała wielką obszerność i moc władzy najwyższej. Kto będzie umiał zgadnąć wolę mas, temu naród w Polszcze da władzę wielką; tym silniej działać będzie, im lepiej wyrażać zdoła myśl narodu polskiego, rozszerzać wolność.
Mickiewicz A., Dzieła tom VI, Warszawa 2000 (adres bibliograficzny za: http://polskaxxi.blog.onet.pl/Adam-Mickiewicz-O-Konstytucji-,2,ID314357239,n, a ja cytuję za blogiem).