"Somebody That I Used To Know", piosenka zespołu Gotye, szturmem zyskała sobie sympatię wielu osób na całym świecie. Powiem szczerze, mimo jej smutnej treści, dałem się uwieść temu utworowi. Jak mało któremu!
Doszedłem do wniosku, że sukces piosenki winno mierzyć się ilością coverów, które powstają. Zresztą samo STIUTK zyskało rozgłos właśnie dzięki przeróbce. Postanowiłem zacząć zbierać te covery w jednym miejscu. Będę dodawał tylko te, które mnie osobiście przypadły do gustu... :) W komentarzach można umieszczać linki... Może akurat coś i mnie się spodoba. ;)
Wykonanie chóru
Acapella - wersja kryzysowa
Glee
16 maj 2012
15 maj 2012
#9 - Co siedzi w głowie autorów fantasy? Rzecz o "Panu Lodowego Ogrodu"
Co siedzi w głowie autorów powieści fantasy? Jakie połączenia
neuronowe muszą gościć w ich głowa, że potrafią stworzyć tak skonstruowane
światy, w których dochodzi do niewyobrażalnych zdarzeń? Jakim sposobem kreują
oni swoje postaci, iż wydają się do bólu rzeczywiste?
Co jest na
tak...
Dręczą i męczą
mnie te pytania, tym bardziej, że raz po raz w mej prostej i mało
skomplikowanej główce pojawia się marzenie, aby być jednym z nich, jednym z
autorów powieści fantasy. Raczej nie dorównam Tolkienowi, Sapkowskiemu,
Grzędowiczowi czy Pilipiukowi. Pierwszy to dla mnie guru - po prostu
nieosiągalny stan mojej twórczej reinkarnacji. Pozostali prezentują zbyt
wysokim poziom, żebym nawet mógł pomyśleć, aby stanąć w jednym szeregu z nimi.
Zresztą - to pociesza - różnica wiekowa mierzy sobie co najmniej kilkadziesiąt
lat, więc wszystko przede mną. Dziś są marzenia, pierwsze próby pisane "do
laptopa" i skrzętnie ukrywane przed oczyma kogokolwiek... Być może, być
może, kiedyś i moja gwiazda zabłyśnie...
Ad rem.
Właśnie kończę
trzeci tom Pana Lodowego
Ogrodu. Autor - Jarosław Grzędowicz, osobom w temacie raczej nie trzeba
przedstawiać.
Fabuła - ciekawa.
Choć przeczytawszy pierwszych może 30 stron, książka powędrowała z powrotem na
półkę, żeby odczekać swoje i wrócić do niej, kiedy już skończyło się Oko Jelenia. Lubię takie miłe
rozczarowania. Początek mnie nużył. Bardzo... Jednak, kiedy już przebiłem się
przez "wstęp", w mojej wyobraźni zaczęły chyba pracować odpowiednie
trybiki i wszedłem w świat Vuko i Filara - ludzi, których nie tylko dzieli
kosmiczna odległość. Są z innych bajek - jeden to spec od zadań specjalnych,
drugi - następca cesarza, cesarstwa, które zostało właśnie podbite... Linie ich
życia w końcu się zazębiają, rzekłbym, są skazani na siebie. Chyba
najważniejsze - pierwszy to Ziemianin, Filar - mieszkaniec planety Midgaard.
Tak, tak... Jesteśmy w kosmosie i to, że pisałem o "kosmicznej"
odległości nie jest nadużyciem.
Czynnikiem, który
przeważył, iż PLO zaskarbił
sobie moją sympatię jest ciekawość. Pan Grzędowicz, w moim odczuciu, w sposób
misterny zbudował napięcie, bazując na tym, iż fabuła jest dwutorowa. Vuko -
Filar - Vuko - Filar - Vuko - Filar, aż w końcu Vuko i Filar... Między czasie
dużo, bardzo dużo, powiedziałbym, nadfantastycznych zdarzeń, postaci...
Magda, autorka http://ksiazkawmiescie.blogspot.com,
celnie zauważa: Czytelnika już od pierwszego tomu dosłownie
skręca ciekawość, jak połączą się te dwa wątki. Zdradzę tylko tyle, że w
wyjątkowo przewrotny sposób. (http://ksiazkawmiescie.blogspot.com/2012/04/pan-lodowego-ogrodu-tom-iii-jarosaw.html).
http://kipme.pl |
Podziwiam pana
Grzędowicza za sposób prowadzenia narracji. Raz pierwszoosobowa, a zaraz
wchodzimy w głowę jednego z dwójki bohaterów, aby być świadkami wszelkiego typu
rozterek natury moralnej, światopoglądowej, żywieniowej i innych, na
seksualnych skończywszy. Oko
Jelenia wyszło później, stąd może nasuwa mi się pewne
skojarzenia do narracji, jaką obrał pan Pilipiuk (chociaż u mnie idzie to w
drugą stroną, gdyż Oko... czytałem
wcześniej). Zresztą w posłowie pisał pan Pilipiuk, że PLO zmusił go do
naniesienia pewnych poprawek.
Narracja to
jedno... Nawiązując jednak do tytułu tego wpisu. Nie wiem, co siedzi w głowie
pana Grzędowicza, ale jest to coś naprawdę niesamowitego. W sumie tyle w tym
temacie mógłbym napisać. Cały pomysł z Czyniącymi, bardzo dobre wymieszaniem
realności z fantastycznością wydarzeń "drugiego świata", kreacja
intrygi i poczynań Pramatki oraz van Dykena, aż w końcu prowadzenia całości
przez trzy tomy "na dwa fronty". W rezultacie można powyjmować co
drugi rozdział i wydać osobno - rzecz jasna do pewnego momentu.
Odpowiedź na pytanie
z tytułu tego wpisu znalazłem na blogu Magdy. Nie wiem, co bierze Grzędowicz, ale poproszę to
samo.
Ja również... ;)
I podobnie jak autorka Książki w
mieście pytam: kiedy, perkele, będzie ten czwarty tom?
Subskrybuj:
Posty (Atom)