24 lip 2016

Ostatni wpis, ale tutaj :)

E-polonista jednak się nie kończy. Będę dalej pisał, ale już ostatecznie pod adresem e-polonista.pl. Serdecznie zapraszam do odwiedzin w nowym domku, na mojej internetowej wyspie (tak, tak, czytałem "Social media" J. Hunta).

Pozdrawiam
Szymon "e-polonista.pl" W.


12 lip 2016

Bo ojciec jest od tego...


Taka sytuacja...

Dwóch panów, w wieku średnim, na pewno po pięćdziesiątce, rozmawia sobie o życiu. Obok przechodzi grupa dzieci, prawdopodobnie jedna klasa - szkoła podstawowa, na moje oko szósta. Chłopcy coś tam pokrzykują.
- Bo ojciec jest od tego, że ma od czasu do czasu skórę przetrzebić, żeby synek wiedział - mówi jeden z panów.
- Dokładnie - odpowiada drugi. - Lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Usłyszałem jeszcze, że ten drugi dziwi się, że jego, już dorośli synowi, nie mają o czym z nim rozmawiać, choć on by chciał.

"Bo ojciec jest od tego..."

Słysząc tę rozmowę, pewnie wycinek, zacząłem się zastanawiać właśnie na rolą ojcostwa. Co jest moim obowiązkiem, co jest moim prawem? Przyjęło się, że to na mężczyźnie spoczywa rola utrzymania rodziny, zajmowania się bardziej materialną, niż emocjonalną lub duchową stroną życia rodziny.

Jesper Juul, w książce Być mężczyzną i ojcem, wiele uwagi poświęca właśnie rolom współczesnego mężczyzny w rodzinie i społeczeństwie. Pokazuje również jak wraz z upływem lata oczekiwania wobec panów się zmieniały i do czego doszliśmy w tej materii. Ojciec-autokrata, wielki pan, który przychodzi do domu, w którym ma być cicho, bo "on" właśnie przyszedł i potrzebuje spokoju i ciszy - myślę, że taki obraz ojcostwa w jeszcze wielu umysłach jest gdzieś zagnieżdżony. I taki, może przesadzam, chociaż wątpię, jest postrzegany jako najlepsza realizacja bycia mężczyzną.

Juul pisze, że mężczyźni jednak zapragnęli więzi z dzieckiem, chcą być bardziej obecni w ich życiu,
Dopiero mężczyźni mojego pokolenia wpadli na pomysł, że mogą stać się integralną częścią wspólnoty i wziąć za siebie odpowiedzialność - uczuciową i egzystencjalną - za potomstwo.
Trudno się nie zgodzić z duńskim pedagogiem. Bo czy nasza męskość w jakikolwiek sposób cierpi na tym, iż chcemy być bliżej własnych dzieci? Że chcemy je zrozumieć, współpracować z nimi, razem przeżywać emocje? Uważam, że nie. Reszta w przywoływanej już przeze mnie książce.

A co do tego "przetrzebienia skóry" 

Dwie myśli. Pierwsza. W pewnym miejscu, od osoby, która w tym konkretnym miejscu ma spory posłuch (nie użyję słowa autorytet!) powiedziała coś w stylu, że dzieci powinny dziękować rodzicom za klapsy, ponieważ... mądrość dzieciom idzie od stóp i czasami zatrzymuje się na pupie, i trzeba ją (tę mądrość) popchać do góry.
Podkreślam - audytorium było dość spore i owa osoba miała posłuch. Takie słowa, rzucone w nieodpowiednim miejscu, mogą (sądzę nawet, że mają!) złe skutki. Dla niektórych rodziców będą bowiem usprawiedliwieniem - uderzyłem (bez eufemizmów typu dałem klapsa), pomogłem mądrości. Ten człowiek, w tym miejscu tak powiedział. A niestety - agresja, rodzi agresję.

Druga. Jeśli mamy duże państwo (w sensie kraj!), które wypowiada wojnę mniejszemu i je podbija, to raczej myślimy o tym źle. Ktoś kogoś napadł, skrzywdził, dopuścił się przemocy, bezprawia... Proszę sobie przypomnieć choćby słowa z serwisów informacyjnych po zajęciu Kremla przez Rosję. No zło! Ewidentne zło! 
A jak duży rodzic bije małe dziecko? No zło, ewidentne zło...

PS. W tym temacie polecam wpisy Kamila Nowaka na blogojciec.pl (m.in. klik, klik). Zresztą po wpisie Kamila postanowiłem sam się wypowiedzieć. 
Zdjęcie pixabay.com

4 lip 2016

Kolejna reforma szkolnictwa



Jesteśmy po podsumowaniu Ogólnopolskiej Debaty o Edukacji "Uczeń. Rodzic. Nauczyciel - Dobra Zmiana". Pani Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, przedstawiła założenia nowej (kolejnej) reformy systemu oświaty. Uczestnicy bezpośredni, jak również ci, którzy śledzili spotkanie przez internet (albo TV Trwam, która jako jedyna prowadziła bezpośrednią transmisję), z niecierpliwością oczekiwali na wiadomość dotyczącą struktury polskiego szkolnictwa.

W końcu padło: 8 lat szkoły powszechnej + 4 lata liceum ogólnokształcącego lub 5 lat technikum lub 4 lata szkoły branżowej (dwustopniowy podział). Żegnamy się z zatem z gimnazjami!

26 cze 2016

Debata oświatowa od kuchni


8 marca 2016 r., Ministerstwo Edukacji Narodowej udostępniło stronę debataoswiatowa.men.gov.pl, tym samym pracę rozpoczęła grupa Ekspertów Dobra Zmiana w Edukacji.

Samą debatę minister edukacji zapowiedziała 3 lutego 2016 r. (informacja ze strony MEN). Wtedy też ogłoszono, iż do grupy Ekspertów Dobra Zmiana w Edukacji zgłosiły się 1804 osoby.

Jutro z kolei ma zostać ogłoszony plan zmian i podsumowana cała debata. Czy pospadamy z krzeseł? Czy może opadną nam szczęki z podziwu nad doskonałością proponowanego projektu? Zobaczymy!

A jak to wyglądało od kuchni?

24 cze 2016

Urlop, nie wakacje!



W świadomości społeczeństwa przyjęło się, iż nauczyciele mają wakacje. Nic bardziej mylnego! Przepisy jasno mówią o urlopie wypoczynkowym.

Zaznaczam: ten wpis ma cel informacyjny. Podaję fakty, podstawę prawną i takie tam nudy, których nikomu nie chce się czytać... :)

#Mem 4. - Urlop, nie wakacje!


5 cze 2016

Chata - miejsce "gdzie tragedia zderza się z wiecznością

Ostatnio na Facebooku udostępniałem informację o zapowiadanej premierze filmu "Chata", która ma mieć miejsce w marcu przyszłego roku. Pozwolę sobie zacytować samego siebie: Czekam na ten film i jednocześnie się go boję... Obawa wynika z tego, iż to, co zobaczę na ekranie może zburzyć moje wyobrażenie. Intersemiotyka jest w tym przypadku bardzo brutalna - moje postrzeganie "Chaty" może różnić się od wizji reżysera.

Przeszukałem również bloga,  z myślą, iż przypomnę tekst o tej książce. Bardzo się zdziwiłem, gdyż okazało się, iż takowego w ogóle nie popełniłem. Dzisiaj nadrabiam zaległości.

2 cze 2016

Katarzyna Michalak : Gra o Ferrin

Czytając recenzje dotyczące Gry o Ferrin, miałem wrażenie, że przede mną objawia się w całej krasie znak jing jang. Dwie siły, dwa światy, dwie moce - totalnie (wiem, że nadużywam tego słowa, ale w tym miejscu jest akurat na miejscu) różne, odmienne, wręcz skrajne. I doszedłem do wniosku, iż pisarstwo Katarzyny Michalak albo się kocha, albo nienawidzi.

[Na marginesie: Gdybym chciał podbić poczytność tego wpisu, nadmieniłbym, iż książka powinna mieć oznaczenie +18. Ale o tym w dalszej części wpisu.]

#Memy - Przed Igrzyskami


1 cze 2016

4 tytuły, których nie polecam czytać małym dzieciom



Analizują tzw. kanon literatury dziecięcej, wyrzuciłbym z niego większość proponowanych tytułów. Dlaczego? Już śpieszę z wyjaśnieniem... Rzecz jasna wszystko subiektywnie.

25 maj 2016

Cornelia Funke : Atramentowe serce


Na odwrocie tej książki są słowa: Dobrze się zastanów, zanim zaczniesz czytać tę książkę na głos... Po lekturze Atramentowego serca, zacząłem się zastanawiać, co by było, gdyby to, co czytamy stawało się rzeczywistością, materializowało się obok nas. A przynajmniej istniałaby taka możliwość! Na myśl od razu przyszły mi grzędowiczowskiego stwory z Pana Lodowego Ogrodu, dementorzy, jak również zastępy orków, zmierzające na Helmowy Jar. Nie, nie chciałbym posiadać tak cudownego dary, jakim Cornelia Funke obdarzyła głównego bohatera - Mo.

13 maj 2016

Eva Ibbotson: Pies i jego chłopiec

Nigdy nie miałem psa. Jeden, jedyny raz rodzice wyrazili zgodę na czworonoga w naszym królestwie, które liczyło niecałe 50 m2. Miał to być owczarek collie. Jednak historia zakończyła się tragicznie... Po latach myślałem, że rodzice sklecili tę historyjkę, aby rakiem wycofać się ze swojej decyzji. Nie zmyślili. Niestety! Ale nie o tym... Dzisiaj o tym, że z dziećmi trzeba szczerze!!!

6 maj 2016

Dziennik elektroniczny - spojrzenie od innej strony



Przynajmniej mam nadzieję, że będzie to spojrzeniem od innej nieco strony.

Przez ostatni miesiąc wiele uwagi poświęciłem dziennikowi elektronicznemu. Od czysto teoretycznej strony próbowałem wgryźć się w ten temat. Pisałem pracę, kończącą mój udział w kursie. W podsumowaniu zadałem pytanie: jak dziennik elektroniczny wpływa/wpłynie na relację rodzic-dziecko?

Zaufanie? A co to takiego?

Wyobraźmy sobie sytuację sprzed, myślę, że jakiś 10 lat jeszcze. Uczeń zawala sprawdzian - dostaję jedynkę. Nauczyciel wpisuje ocenę do dziennika, po czym ów zeszyt zamyka i... póki nie będzie wywiadówki, teoretycznie, rodzice się nie dowiedzą. Jest czas na poprawienie, naprawienie błędu. Będzie to w interesie ucznia.

Analogiczna sytuacja teraz - nauczyciel wpisuje jedynkę o godzinie 8:15, a o 8:17 rodzicowi drży komórka. Odbiera SMSa z informacją, że jego pociecha dostała złą ocenę.

Bynajmniej nie namawiam uczniów, aby nie mówili rodzicom o swoich ocena. Nic z tych rzeczy! Moje myśli bardziej krążą wokół relacji rodzic-dziecko.
Czy ja, jako rodzic, ufam mojemu dziecku?
Czy muszę wiedzieć od razu, jakie oceny otrzymał danego dnia? Może warto poczekać, aż dziecko samo przyjdzie i pochwali się sukcesem albo będzie chciało powiedzieć, że zaliczyło glebę? Ale chce to naprawić! A może nie wie, co poszło nie tak i przyjdzie zapytać.

W śródtytule wspomniałem o zaufaniu. Nie wiem, jak to będzie, kiedy mój syn pójdzie już do szkoły i jakie wtedy będzie moje nastawienie do sprawy informowania, np. o ocenach. Kiedy wprowadzano e-dzienniki, byłem ich wielkim orędownikiem. Pozwalają zaoszczędzić naprawdę wiele czasu, ułatwiają sprawy administracyjne, których w szkole jest coraz więcej. Jednak to jest spojrzenie z tej "bezpiecznej strony biurka". 

A punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia...

Inaczej zaczynam spoglądać na ten cud, kiedy ciągle dorastam w swoim byciu tatą. Pytanie, postawione już wcześniej, o to, czy muszę wiedzieć już, teraz, natychmiast? Wiadomo - są sytuacje skrajne, kiedy wzmożona kontrola jest wręcz konieczna. Jednak to tylko margines, wyjątki, potwierdzające regułę.

Mimo wszystko, dziennik elektroniczny jest tylko narzędziem. To od nas - rodziców i nauczycieli - będzie zależało, jak to narzędzie wykorzystamy. Zawsze można dostosować ustawienia i dostępne opcje do swoich wymagań.

W pracy dyplomowej, na samo zakończenie, napisałem: Czy powoli nie stajemy się 
społeczeństwem Wielkiego Brata? I teraz dodam - a dziennik elektroniczny nie jest jednym z kroków, które nas do tego pchają.

18 kwi 2016

Jedyny kryminał, który polubiłem - seria "Millennium"

Nie przepadam za kryminałami. W przeciwieństwie do większości czytających z mojej rodziny. Próbowałem przebrnąć przez powieści Chmielewskiej, a 15 lat temu przez serię "Ewa wzywa 07". Nic z tego nie wyszło.

Z serią Millennium zetknąłem się jeszcze za czasów pracy w empiku. Była to zmora dla każdego - książki przychodziły w zastraszającej ilości, co w połączeniu z objętością sprawiało, że nie było miejsca na nie. Ktoś wtedy rzucił, iż to całkiem dobra powieść. Ale kryminał, więc odrzuciłem na starcie.

Dopiero w zeszłym roku, kiedy zbliżały się święta Bożego Narodzenia, zobaczyłem dwa tomy w bibliotece. Pomyślałem, iż coś trzeba czytać - wypożyczyłem.

29 mar 2016

Kawa i nauczyciel

Znacie nauczyciela, który nie lubi kawy? Ja nie! :) Zdradzę zatem pewną tajemnicę pokoju nauczycielskiego - od samego rana unosi się w nim aromatyczny zapach różnorodnych kaw. Myślę, że kawa to jeden z atrybutów mojego fachu.



W kubkach, filiżankach, parzona albo rozpuszczalna, raczej słodzona (ostatnio tylko brązowym cukrem)... Niestety rzadko jest czas, aby delektować się brązowym naparem. Często więc spożywa się ją w pędzie. Osobiście przyznam, że mnie to nie przeszkadza - jestem ewenementem, który lubi zimną kawę, więc tę jedną piję nawet przez trzy godziny. Taki nawyk wyniesiony z domu.

Lubię kawę, naprawdę lubię. Swego czasu nawet śmiałem się, że w moich żyłach nie płynie krew tylko właśnie kawa, a każda przyjmowana jej porcja jest swego rodzaju transfuzją. Ot, taka metafora.

Na moim Instagramie zamieszczam kawowe twarze. Raz się uśmiechają, innym razem patrzą groźnie. Gorąco zachęcam do śledzenia. Teraz także na Facebooku.

Dzisiejszy wpis dość lekki. Na rozluźnienie, przed powrotem do pracy.

21 mar 2016

Pokolenie Harry'ego Pottera

Harry Potter jest wiecznie żywy! - takie hasło ciśnie mi się na usta, kiedy tylko pojawia się jakakolwiek wzmianka na temat przygód młodego czarodzieja z Hogwartu. Kolejne pokolenie młodych czytelników wgłębia się w ten magiczny świat. Choć nie towarzyszą temu wielkie emocje, jakie miały miejsce 19 lat temu.
Zdjęcie stąd

19 mar 2016

Bania i jej etymologia

Do tego wpisu zainspirowała mnie Paulina Mikuła, twórczyni kanału na YouTube Mówiąc inaczej. W udzielonym dla weekend.gazeta.pl wywiadzie Rzuciła pracę, żeby uczyć języka polskiego. Dziś jej lekcje śledzi prawie 190 tysięcy Polaków powiedziała, że wiele zagadnień dotyczących języka polskiego jest bardzo interesujących.

Tym bardziej że wiele spośród zagadnień językowych to naprawdę bardzo interesujący temat!
Co na przykład?- Etymologia związków frazeologicznych! Dlaczego mówimy, że ktoś jest sam jak palec, skoro palców mamy dużo?
Etymologia słów w ogóle! To, że kiedyś dane słowa znaczyły co innego. Na przykład słowo „ciekawy” dawniej oznaczało „szybko biegnący”. Ale w związku z tym, że przy interesujących rzeczach czas szybko biegł, to zastosowaliśmy pewnego rodzaju przesunięcie i „ciekawe” stały się rzeczy, zjawiska itp.
I zgadzam się z nią! :) Uważam, że etymologia, słowotwórstwo oraz zagadnienia dotyczące poprawności to te części języka polskiego, które bardzo, nawet bardzo bardzo interesują przeciętnego Polaka. Dlatego od dzisiaj będzie tego więcej i u mnie. ;)

Co to jest etymologia?

Wg sjp.pwn.pl to pochodzenie wyrazu lub badanie pochodzenia wyrazu. Najprościej - skąd się dane słowo albo wyrażenie wzięło.

Zatem do dzieła - badajmy!

Sranie w banie!

Zacznę mocno. Mam nadzieję, że Paulina nie obrazi się, że wspominam ją przy okazji takiego wyrażenia. (O ile w ogóle go dostrzeże!)

Sranie w banie to inaczej mówienie głupot, bzdur. Uwaga, wyrażenie jest uznawane za wulgarne. Delikatniej możemy powiedzieć baju baju.

Skąd to się jednak wzięło? Bania to dynia - regionalizm śląski. Oczywiście są jeszcze inne znaczenia tego słowa. Dlaczego jednak ktoś ma załatwiać się do dyni? "Dobry" człowiek, jak chciał zrobić przysługę swojemu sąsiadowi, zrobił, co miał zrobić do dyni, a ta sobie dalej rosła. Aż miło było patrzeć, z tym, że na patrzeniu się kończyło. Kiedy wyrośnięty okaz otwarto, delikatnie rzecz ujmując, nie nadawała się do spożycia. Chociaż wyglądała dorodnie.

Wyrażenie doczekało się nawet demotywatora.

Źródło

17 mar 2016

Wielka i mała litera w rzeczownikach

pixabay.com
Temat jest prosty. Praktyka pokazuje, że uczniowie akurat z tym zagadnieniem nie mają większych problemów.

Rzeczowniki możemy podzielić na:

  • własne - nazwy własne, np. Europa, Aleksander, Rzeszów, Polska,
  • pospolite - ogólna nazwa, np. kontynent, imię/chłopak, miast, kraj.
Byliśmy nad Morzem Bałtyckim. Byliśmy nad morzem Bałtyk. - te dwa zdania znaczą to samo. Pisownia nazwy morza jest jednak inna. Dlaczego? W pierwszym przypadku za nazwę przyjmujemy dwa słowa. W drugim natomiast nazwą własną jest tylko Bałtyk. Równie dobrze powiemy, że byliśmy nad Bałtykiem.

Nazwy mieszkańców

Oprócz nazw mieszkańców miast i wsi, pozostałe (mieszkańcy kontynentów, krajów, regionów) zapisujemy wielką literą, np. Afrykańczyk, Polak, Mazowszanin.

Próbowałem doszukać się uzasadnienia dlaczego spod tej reguły wyjęto mieszkańców miast/wsi? Konkretnego uzasadnienia nie znalazłem. Redakcja Poradni Językowej PWN, w odpowiedzi z 17 stycznia 2012 r. dotyczącej tej kwestii pisze: 
Warto zauważyć, że nazwy mieszkańców nie są właściwie nazwami własnymi (nie mają jednostkowej referencji), zatem pisanie ich wielkimi literami nie jest samo przez się oczywiste. Można się dziwić, że piszemy pekińczyk, nie Pekińczyk, ale równie dobrze można się dziwić, że piszemy Chińczyk, a nie chińczyk (jak po rosyjsku). (na stronie Poradni
Jednostkowa referencja - wyrazy posiadają tylko jeden derywat, czyli wyraz pochodny.

W rewolucyjne zmiany  polskiej ortografii nie wierzę. Myślę jednak, że ta jedna kwestia zostanie uproszczona. Kiedyś...

14 mar 2016

Pisownia wyrazów z Ó i U

Kto z nas nie cierpiał przez ortografię? Kto nie narzekał? Kto nie zastanawiał się nad jej sensem? :)
Myślę, że warto sobie nieco odświeżyć pamięć.

Pisownia wyrazów z ó i u

U piszemy:

a) w zakończeniach rzeczowników:
-un, opiekun,
-unek, podarunek,
-uchna, córuchna,
-uszka, poduszka,
-uszek, garnuszek
-uch, leniuch,
-us, całus,
-usia, kawusia.

Są to głównie zdrobnienia. Skojarzmy więc zdrobnienie z czymś miłym, a U z uśmiechem. :)

b) sławne -uje się nie kreskuje (także -ujesz i uje);

c) zawsze na końcu wyrazu.

Ó piszemy:

a) gdy w odmianie albo wyrazach pokrewnych wymienia się na -e, -a lub -o;

b) w przyrostkach ów, -ówna, -ówka;

c) a początku wyrazów ósemka, ósmy, ów, ówczesny, ówdzie;
Wyjątki: skuwka, okuwka, zakuwka, podkuwkaprzesuwka, wsuwka.

d) nigdy nie występuje na końcu.

Ktoś pamiętał te zasady?

10 mar 2016

Facet w szkole



Dlaczego taki wpis?

Po pierwsze jest Międzynarodowy Dzień Mężczyzny. 

Po drugie ostatnio z szóstoklasistami omawiałem "Sposób na Alcybiadesa". Przy tej okazji zaproponowałem, aby uczniowie wypełnili Kwestionariusz Ulubionego Goga. Ku mojemu zaskoczeniu aż 3/4 wybrała nauczyciela. Nie nauczycielkę, chociaż nasze grono w 3/4 składa się z pań. 

I po trzecie - już we wpisie o "Planecie singli" temat faceta-nauczyciela zaświtał mi w głowie.

Na zdjęciu to nie ja! :)

9 mar 2016

Inaczej słyszymy, inaczej piszemy...


Wbrew pozorom w języku polskim, jak np. w angielskim, niektóre słowa inaczej się wymawia, a inaczej pisze.

Słowo ważka - w wymowie wyraźnie słyszymy [sz]. Dzieje się tak, ponieważ po ż jest jest głoska bezdźwięczna i wpływa na poprzednią. To zjawisko nazywamy ubezdźwięcznieniem (desonoryzacja).

Jak więc w końcu to się pisze?

Najłatwiej jest sprawdzić w słowniku. Jeśli jednak nie mamy akurat go pod ręką (a telefon nam się rozładował) dobrym sposobem będzie utworzenie od danego słowa wyrazów pokrewnych (takich o podobnym brzmieniu, ale odmiennym znaczeniu). 

Np. ważka - ważki (dalej słyszymy [sz]), ważek (tu już wyraźnie brzmi [ż]).

Istnieje zasada dla rzeczowników zakończonych na -dztwo i -ctwo.

  1. -dztwo piszemy, kiedy w wyrazach pokrewnych dz wymienia się na d, dź, dzi,
    jeździectwo - jeździec, jeździć, jazda.
  2. -ctwo pieszmy, kiedy w wyrazach pokrewnych c wymienia się na cz, ci, k lub t,
    ptactwo - ptaki, ptaszki.
PS. A najważniejsza zasada polonistyczna brzmi: Jeśli nie wiesz, jak coś napisać, napisz to inaczej, ale poprawnie!

3 mar 2016

Sala samobójców

Naprawdę niewiele jest filmów, które wpadają, więcej, zapadają w pamięć aż tak bardzo. Nie bez przyczyny piszę to w kontekście Sali samobójców, filmu, który bez wątpienia będzie za mną "chodził" długo. Nawet bardzo długo, skoro wróciłem do tego wpisu po 4 latach.

2 mar 2016

Klasyfikacja błędów językowych

Poniżej zamieszczam klasyfikacje błędów językowych. Przed reorganizacją bloga była to strona, często odwiedzana. Stąd też ten wpis.

29 lut 2016

Co tam kryje się w główie?

Chyba wszyscy już wiedzą, że Leonardo Di Caprio otrzymał Oskara za główną rolę męską w "Zjawie". Osobiście jednak bardziej interesowała mnie kategoria film animowany, długometrażowy. I udało się - "W głowie się nie mieści" otrzymało statuetkę.

28 lut 2016

Dwa razy roczny urlop dla ojców poproszę :)

Zdjęcie stąd.
Początkiem grudnia ubiegłego roku Tata w Pracy zapytał na twitterze: "Gdybyście mieli kupić dziecku najfajniejszy prezent świata, to co by to było?" Odpowiedziałem, że roczny urlop dla taty.

Kończą się ferie - mój czas wolny. Trochę w teorii oczywiście, ponieważ czas na papierkową robotę musiał się znaleźć. Po drugie - wolny, jak wolny. Wypełnił go swoim jestestwem Stach. I to do tego stopnia, iż jak pomyślę, że jutro mam iść do pracy to... Nie dokończę!

Te dwa tygodnie było naprawdę rewelacyjnym czasem. Wiedziałem, że codziennie będę miał Stacha na wyłączność przez kilka godzin. Dzięki temu "Wilsona Szefem" (taka książeczka z serii "Stacyjkowo") znam niemal na pamięć.

Mało się mówi, pisze (chociaż coraz więcej, bo i mentalność się zmienia), ile ojcowie tracą, ponieważ nie ma ich w domu, kiedy dzieci są jeszcze małe. Wiadomo, za coś żyć trzeba. Jednak czasu się nie da cofnąć i pewne chwile już nie wrócą, o czym stale przypomina mi Żona.

...

I w sumie to nie wiem, co jeszcze napisać, ponieważ jak pomyślę o jutrze... Ech!

26 lut 2016

100 dni rządów Anny Zalewskiej - subiektywnie


Dla mnie najważniejsze punkty tych 100 dni to:

1. Likwidacja godzin karcianych. (http://e-polonista.blogspot.com/2016/02/likwidacja-godzin-karcianych-jest.html).
2. Planowane zmiany w systemie oświaty - początkowo mówiono o powrocie do 8-letniej podstawówki i 4-letniego liceum. O pomyśle likwidacji gimnazjów pisałem w dwóch częściach (http://e-polonista.blogspot.com/2015/10/likwidacja-gimnazjow-tak-ale-nie-w-tym.html oraz http://e-polonista.blogspot.com/2015/11/likwidacja-gminazjow-cz-2-obawy.html).
3. Kwestia sześciolatków, do której podchodzę bardziej z rodzicielskiej strony.
Szanowna Pani, czym się kierują rodzice? Moim zdaniem własnym rozumem. To rodzice wychowują dzieci, nie państwo. Rząd PO-PSL chciał odebrać im to prawo, twierdząc, że wie lepiej. Zamiast tej reformy wystarczyłaby kampania, promująca posyłanie sześciolatków do szkoły. Zaoszczędzono by nie tylko pieniądze, ale także zbędne emocje. Po drugie - rząd pokazałby, że ceni autonomię rodziny. Przekaz mógłby brzmieć: "Uważamy, że sześciolatki mogą rozpocząć naukę. Tak robią na świecie. Drodzy Rodzice, przemyślcie sprawę. Macie wybór." Przymuszanie do czegokolwiek, chyba szczególnie w naszym kraju, zazwyczaj budzi sprzeciw. - tak odpowiedziałem pani Dorocie Zawadzkiej na pytanie: Na jakiej podstawie rodzic uznaje emocjonalną "niegotowość"?
4. Powołanie do życia grupy Ekspertów Dobra Zmiana w Edukacji. Na razie grupę tylko powołano, rozesłano maile potwierdzające, iż zostało się przyjętym i tyle... Kwestia tej grupy to moje rozczarowanie tym, co robi MEN.Pani Zalewska chce ogłosić końcem czerwca projekt ustawy o systemie oświaty, który ma być wypracowany m.in. przez tę grupę, przynajmniej tak wywnioskowałem z informacji przekazywanych przez MEN. A tu już marzec zaraz zawita, a konkretnych działań nie ma.
Z kolei na stronie ministerstwa są publikowane kolejne zapowiedzi zmian, jak choćby ustanowienie kolejnego stopnia awansu zawodowego (nauczyciel specjalista) albo projekt nowej podstawy programowej zakresie wychowania przedszkolnego i ogólnego. Tu również widziałem pole działania dla wspominanej grupy, szerokiej debaty praktyków i teoretyków. Czekam, w dalszym ciągu czekam na konkrety...

Nie wystawię klasycznej oceny pani Zalewskiej. 100 dni to niewiele, a spraw sporo. I lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Zmieniłem jednak zdanie - MEN, prowadzonemu przez panią Zalewską, daję - - - dobry. Trzy minusy za sprawę grupy.
I czekamy dalej. ;)

Przeżyjmy to raz jeszcze. Subiektywny przegląd tego, co znalazłem na stronie men.gov.pl
  • 16 listopada 2015 r. - Anna Zalewska zostaje powołana na Ministra Edukacji Narodowej. Jest 19 ministrem właściwym ds. oświaty od 1990 roku.
  • 18 listopada 2015 r. - Premier Beata Szydło zapowiada zmiany w oświacie, m.in. "Odbudowa szkolnictwa zawodowego, prawo wyboru rodziców w jakim wieku ich dzieci pójdą do szkoły, stopniowy powrót do 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum", rozbudowę sieci przedszkoli,powrót gabinetów stomatologicznych i lekarskich do szkół, cofnięcie reformy obniżenia obowiązkowego wieku szkolnego (6-latki), likwidacja tzw. godzin karcianych, zmiany w kanonie lektur oraz realizowanie "pełnego nauczania historii".
  • 4 grudnia 2015 r. - Minister Anna Zalewska przedstawia projekt ustawy, wprowadzający obowiązek szkolny dla dzieci w wieku 7 lat.
  • 28 grudnia 2015 r. - Zmieniono zasady finansowania edukacji domowej.
  • 29 grudnia 2015 r. - Sejm przyjął ustawę o obowiązku szkolnym.
  • 30 grudnia 2015 r. - Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprasza do grupy Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji.
  • 8 stycznia 2016 r. - Do konsultacji społecznych trafia projekt zmian w Karcie Nauczyciela dotyczących m.in. zniesienia tzw. godzin karcianych.
  • 14 stycznia 2016 r. - Szkolne Kluby Sportowe, Narodowa Baza Talentów, budowa przyszkolnych pływalni - plany MEN i MS w zakresie wychowania fizycznego.
  • 3 lutego 2016 r. - Anna Zalewska inauguruje ogólnopolską debatę pn. "Uczeń-Rodzic-Nauczyciel. Dobra Zmiana.
  • 10 lutego 2016 r. - Odbyła się debata "Sport w szkole" z udziałem ministrów sportu oraz edukacji narodowej.
Bardzo wiele czasu MEN poświęciło także szkolnictwu zawodowemu, co także jest istotne.

25 lut 2016

#12 Czytam - W świecie "Tuneli"

Zdarza się, że marząc spoglądamy w niebo. Gdzieś wysoko próbujemy znaleźć motywację do spełnienia naszych pragnień. Rzadko się zdarza, abyśmy zaczęli... kopać. Tak jednak postępuje nasz główny bohater, Will Burrows, który ze swoim ojcem, kustoszem miejscowego muzeum, prowadzi różnego rodzaju wykopaliska. Dr Burrows pragnie spełnić swoje aspiracje naukowe i stać się kimś znaczącym w świecie. Will natomiast nie ma kolegów, w dodatku na tle innych, wyróżnia się - wyglądem przypomina albinosa. Do tego dochodzi matka, rozczarowana życiem, ciągle oglądająca telewizor oraz Rebeka - siostra głównego bohatera, która w żaden sposób nie przystaje do pozostałych członków rodziny. W sumie to tylko dzięki niej rodzina jeszcze jakoś funkcjonuje.

Akcja książki rozkręca się na dobre, kiedy dr Burrows znika w... tunelu. Jego śladem podąża Will wraz ze swoim kolegą Chesterem. To, co ich czeka na zawsze odmieni ich życie, niewątpliwie.

Tunele momentami nudzą. Zresztą sam początek nie jest szczególnie porywający. Czytając pierwszy tom, myślałem, że moją "podziemną przygodę" zakończę właśnie na tym jednym. Pod koniec jednak wszystko uległo zmianie.

Nigdy nie wiesz, co jest na następnej stronie

I to jest największy atut serii. Wartka akcja, wielowątkowość, zwroty w wydarzeniach, nie pozwalają się oderwać od czytania. Sam pomysł zresztą jest interesujący - zejście pod ziemię i to na długo. Coś podobnego ma miejsce w jednym z tomów Narnii. Poza wejściem do Morii u Tolkiena, nic innego mi nie przychodzi do głowy... A jeszcze "Metro 2033"?

Bohaterowie Tuneli, jak dla mnie, są nietuzinkowi. Pomimo, iż są szkolnymi wyrzutkami (motyw dość popularny), mają w sobie wielką determnację do walki, zmiany zaistniałej sytuacji. Są wielobarwni oraz dynamiczni. Rozwijają się, ewoluują, ciągle przekraczając siebie.

Finał całości jest dość zaskakujący. Przyznaję, że trochę zepsuł mi odbiór całości, jednak nie można odmówić autorom, iż mieli niebanalny pomysł. Co ważne, Tunele definitywnie się nie kończą (całość tworzy sześć części). Zresztą, gdybym sam zaczął tworzyć serię powieści, również pozostawiłbym sobie niedomkniętą furtkę, aby móc wrócić.

Dla kogo są Tunele? Z pewnością dla osób o mocnych nerwach, gdyż momentami człowiek  dosłownie traci poczucie rzeczywistości, gdyż napięcie wzrasta z każdym słowem. Po drugie - czytelnicy wrażliwsi muszą się przygotować na bezlitosne zachowania niektórych postaci.

Mimo to, szczerze i gorąco polecam!

Likwidacja godzin karcianych - jest dobrze, może być lepiej

Czym są "godziny karciane"?
Najprościej to godziny, które każdy nauczyciel musi wypracować, realizując w tym czasie zajęcia z uczniami. Dla zatrudnionych na cały etat (40 godzin w tygodniu, w tym 18 godzin dydaktycznych) wychodzą po 2 na tydzień, co w roku daje 76. Najczęściej poświęca się je na zajęcia dodatkowe, wyrównawcze lub opiekę nad dziećmi w ramach świetlicy szkolnej.
Co ciekawe, nauczyciele szkół średnich mają tylko 1 "karciankę" na tydzień.



Likwidacja
Rząd przyjął nowelizację Karty Nauczyciela, zakładającą likwidację "karcianek" od 1 września 2016 roku.

Jest dobrze, może być lepiej...
Ku mojemu zaskoczeniu, środowisko nauczycielskie (oczywiście nie całe), nie przyjęło tej zmiany pozytywnie. Niektórzy twierdzą, że nowe zapisy dają dyrektorom szkół możliwość "zmuszenia" nauczycieli do pracy dydaktycznej dodatkowo przez 22 godziny tygodniowo. Czyli, wedle takiego rozumowania, 2 zamieniono na 22. Porusza się także sprawę zajęć dodatkowych dla uczniów - kto będzie za nie płacił, czy w ogóle będą?

W prawie oświatowym jest konkretny zapis, mówiący o tym, iż tygodniowy wymiar pracy nauczyciela nie może przekroczyć 40 godzin. Wchodzi w to pensum - różne dla różnych nauczycieli. Do tego należy dodać zebrania, konferencje, poprawianie sprawdzianów itd. Szerzej pisałem o tym 4 lata temu - http://e-polonista.blogspot.com/2012/01/czas-pracy-nauczyciela-oczywiscie-ze.html  Nie będę się tu powtarzał. Mógłbym jedynie tylko dodawać, bo z czasem obowiązków przybywa.

Jednak do rzeczy... Likwidacja "karcianek" ma za zadanie zmniejszenie biurokracji. Ustawodawca nie wymuszał na nauczycielach prowadzenia osobnych dzienników, pisania ewaluacji zajęć i takich tam rzeczy. Jeśli się mylę, proszę o sprostowanie (podanie konkretnych zapisów prawnych). Rzeczywistość okazała się inna i takie rzeczy się robi, niestety. To zajmuje czas...

Nie wierzę więc, jak głosi wieść gminna, że:

  1. Dyrektorzy nagle każą nauczycielom pracować przy tablicy przez 40 godzin. Według prawa już to mogli robić, a nie robili. Czemu mieliby zacząć teraz?
  2. Nagle nauczyciele przestaną robić zajęcia dodatkowe. W dalszym ciągu będziemy pomagać tym słabszym na dodatkowych zajęciach wyrównawczych, prowadzić kółka zainteresowań, jeździć na wycieczki, przygotowywać do konkursów. Przynajmniej ja będę.

Sianie paniki wśród nauczycieli i rodziców, moim zdaniem, jest niepotrzebne. Polskiej edukacji potrzeba spokoju, zapewnienia stałości. Ale to temat na kolejny wpis.

17 lut 2016

Planeta singli a... wizerunek nauczycieli

Byłem z moją Wspaniałą Żoną na Planecie Singli. Na marginesie, moim zdaniem to bardzo dobry film - ciekawa fabuła, niezła realizacja, do tego wysoka dawka humoru. Polecam! Jak stwierdziła Żona, na taki film warto wydać te kilkanaście złotych. Jeśli się ktoś nie zgadza - trudno. De gustibus non disputandum es.


12 lut 2016

Harry powraca!!!

Harry Potter powraca. Jako przepracowany urzędnik Ministerstwa Magii i ojciec trójki dzieci będzie musiał zmierzyć się z duchami przeszłości. A wszystko to w 19 lat po wydarzeniach, których byliśmy świadkami w siódmym tomie przygód brytyjskiego czarodzieja. Ósma część będzie nosiła tytuł "Harry Potter i przeklęte dziecko".

Już teraz mogę ogłosić, iż będzie to niewątpliwie największe wydarzenie wydawnicze roku 2016. Przeciwnicy Pottera, jeśli chcą, niech dyskutują z tą opinią, ale moim zdaniem będzie to czcze gadanie. Pokolenie, które dorastało z Harrym Potterem, z pewnością sięgnie po kolejną książkę, choćby po to, aby powspominać, na chwilę wrócić do dawnych lat. Młodsi z kolei może przeczytają wszystko. Niewątpliwie będzie to hit i będzie o tym głośno!
Z własnego, szkolnego podwórka dodam, iż Harry Potter jest nadal żywy. Może uczniowie tak tłumnie, jak to miało miejsce 15 lat temu, nie wczytują się w poszczególne części, ale raz za razem widzę na korytarzu kogoś, kto trzyma w ręku "Czarę Ognia" lub "Zakon Feniksa". Egzemplarze są mocno zużyte, co tylko cieszy.
I druga uwaga - w rozmowach z bibliotekarzami wychodzi, że zakup sagi "Zmierzch" był chybiony. Przeszła moda, książki leżą na półkach. Z Potterem jest inaczej - wciąż o niego pytają.

Czekam do 31 lipca 2016 r. Niecierpliwie czekam!!!

1 lut 2016

#Dobry_Ojczysty ... - Imiesłowy cz. 1.

Używanie imiesłowów może świadczyć o inteligencji człowieka - o tym, że ma np. wyższe wykształcenie, jest oczytany, posiada bogaty zasób słownictwa. Tak przynajmniej twierdził jeden z moich wykładowców. Nie znalazłem badań naukowych potwierdzających tę tezę. Niemniej stwierdzam, iż powszechnie nie stosuje się imiesłowów w mowie. W piśmie czasami się zdarza.


Imiesłowy są trudne - moja opinia, oparta na praktyce, nie tylko nauczania, ale własnego uczenia się przede wszystkim.

Co to jest imiesłów?

Najprościej - forma czasownika, przypominająca przymiotnik lub przysłówek.

Jak poradzić sobie z imiesłowami?

Wspominałem, imiesłowy są trudne. W sumie to tworzenie imiesłowów. Niemniej postaramy się je okiełznać.
Zatem garść potrzebnych informacji na początek:
1. Aspekt czasownika - informuje nas czy czynność, o której mowa, była/jest/będzie zakończona lub nie.
Np. Pisałem list. (Nie wiemy jednak, czy go skończyłem).
Napisałem list. (Pisałem i skończyłem.)
Będę czytał książkę. (Jednak nie wiem, czy ją skończę).
Przeczytam książkę. (Przynajmniej zakładam, że czynność zostanie zakończona).

2. Czasowniki przechodnie - to te, od których można utworzyć stronę bierną (np. od obejść się nie da, o czym szerzej pisałem tutaj).

Podział imiesłowów

Imiesłowy dzielimy na przymiotnikowe oraz przysłówkowe. Te pierwsze z kolei na czynne oraz bierne, a te drugie (czyli przysłówkowe) na współczesne i uprzednie.

Ciąg dalszy nastąpi... Niebawem! :) 

25 sty 2016

21 sty 2016

Zmarł Bogusław Kaczyński

Bogusław Kaczyński był publicystą muzycznym, dziennikarzem i krytykiem. Jeszcze 1 stycznia br. oglądałem koncert noworoczny z Wiednia, którego był komentatorem. Wielka postać!


18 sty 2016

#Dobry_Ojczysty Proszę Pani! To znaczy proszę Pana!

Nigdy nie obrażałem się i nie obrażam, kiedy uczniowie przez pomyłkę mówią do mnie "Proszę Pani!". Ot, kobiet jest zdecydowanie więcej w szkole i mogą się pomylić*. Sytuację jednak wykorzystuję, aby zaznaczyć, iż poprawną formą jest właśnie Proszę Pani!

Proszę (kogo? czego?) pani, w przeciwieństwie do proszę (kogo? co?) panią o..., np. podanie ręki.

Logiczne. =)



---------------------------
* Kiedyś miałem piękne, długie włosy i wtedy takowa pomyłka byłaby bardziej uzasadniona. Obecnie to tylko kwestia przyzwyczajenia uczniów.

#Mem specjalny - Kubuś Puchatek

Kubuś został wzięty stąd.

11 sty 2016

#Mem specjalny - Siatkarze a uczniowie

Pomysł: @ligeza_dorota TT - za co dziękuję! :)

#Dobry_Ojczysty Czy jesteśmy w stanie się zrozumieć? Rzecz o frazeologizmach.

Zdjęcie stąd
Pytanie postawione w tytule wpisu nie ma nic wspólnego z polityką. Jest to bardziej owoc ostatnich przemyśleń...

1. Zaczęło się od zajęć z szóstoklasistami nt. związków frazeologicznych. Okazało się, iż kiedy przyszło do praktyki, rzucałem grochem o ścianę (użycie frazeologizmu w tym miejscu jest celowe zabieg celowy). Podawałem przykłady frazeologizmów i prosiłem o ich wytłumaczenie. Dla mnie większość była oczywistością, dla moich uczniów już niekoniecznie.

2. Dlaczego nie rozumiemy polskich frazeologizmów? Przyczyn zapewne można wymienić wiele. Jednak przechodząc niedawno obok półek z literaturą dla dzieci i młodzieży w dość popularnej sieci księgarskiej, zauważyłem, że wśród "topów" brak polskich autorów.
Osobiście lubię książki dla młodzieży - zresztą nierzadko wspominam na blogu o tym, co przeczytałem. I co? Tunele - Anglia, Zwiadowcy, Drużyna - Australia - to tylko trzy tytuły, które przyszły mi do głowy. Dodać należy jeszcze Harry'ego Pottera, niestety Tolkiena i wielu innych zagranicznych pisarzy, którzy zyskali uznanie i polskich czytelników.
Do czego zmierzam? Czytamy głównie tłumaczenia - a tłumacz nie zawsze (bo też w moim przekonaniu nie powinien) dostraja książkę do polskich realiów. Dlaczego Shrek był taki popularny? Ponieważ dubbing został stworzony pod polskiego widza, teksty były zrozumiałe. Prawdopodobnie gdyby polski tekst Shreka przetłumaczyć i puścić to twórcom ogra, efekt komizmu nie byłby osiągnięty. 
Podobnie, gdyby dosłownie przetłumaczyć dialogi na język polski, mało kto by zrozumiał kontekst i po prostu nie byłoby to śmieszne.

3. Dochodzę do wniosku, iż kod, którym jest język polski, a którym mamy niejako pierwotnie się posługiwać, będzie coraz bardziej niezrozumiały. M.in. przez to, iż coraz mnie używamy rodzimy idiomów. Ot, co...

4 sty 2016

#MENsięcznik Zaproszenie do grupy Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji

Zgodnie z zapowiedzią minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej, pod koniec stycznia ogłoszony zostanie harmonogram konsultacji społecznych w sprawie zmian w systemie oświaty. Prace dotyczące zmiany podstawy programowej i programów nauczania będą przebiegały w grupach przedmiotowych. Poniżej przedstawiamy pierwszych członków grupy Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji. Wychodząc naprzeciw potrzebom, w grupie tej znaleźli się teoretycy i praktycy. 
Osoby, które chciałyby wejść w skład grupy prosimy o przesłanie wiadomości na adres:miroslaw.sanek@men.gov.pl do dnia 22 stycznia 2016 r.
Na stronie znajdziecie listę ekspertów.
Z mojej strony apel - kto czuje się na siłach, niech się zgłasza. :)

#Dobry_Ojczysty Polonista pisze post, post jest napisany

Krótko, zwięźle i na temat. Coś jest napisane (strona bierna) np. na kartce, na tablicy, w książce. Ale uczeń pisze (strona czynna) na kartce, nauczyciel napisał coś na tablicy, autor napisze książkę.

Pisze ktoś (trudno mówić, aby coś pisało, jest to cecha typowo ludzka - ważna przy personifikacji, uosobieniu). Jeżeli już to zrobił, to zostało/jest napisane.

Stojąc przy tablicy uczniowie często pytają: "Co tam pisze?" Odpowiadam żartobliwie, że nic albo nikt. Zresztą po jednym semestrze większość już nie popełnia tego błędu.