24 cze 2016

Urlop, nie wakacje!



W świadomości społeczeństwa przyjęło się, iż nauczyciele mają wakacje. Nic bardziej mylnego! Przepisy jasno mówią o urlopie wypoczynkowym.

Zaznaczam: ten wpis ma cel informacyjny. Podaję fakty, podstawę prawną i takie tam nudy, których nikomu nie chce się czytać... :)


Art. 64. Karty Nauczyciela:
Nauczycielowi zatrudnionemu w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie letnie i zimowe, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii i w czasie ich trwania.
Co istotne, ilość dni jest zależna od danego roku kalendarzowego. W 2016 wypada to tak:


Celowo zaznaczyłem soboty i niedziele, ponieważ media lubią je wliczać do nauczycielskiego urlopu, podając tym samym, iż belfer ma 67 dni wolnych w czasie "wakacji". Jeśli odejmiemy weekendy, pozostanie 49 dni. I jeszcze odliczamy 15 sierpnia (dzień ustawowo wolny od pracy) - wynik 48 dni. Doliczmy do tego 10 dni (tu już bez sobót i niedziel) - wychodzi 58 dni urlopu wypoczynkowego. Akurat tak wypada w 2016, w którym to roku, w świetle obowiązujących przepisów, uczniowie mają najdłuższe możliwie wakacje, a nauczyciele najdłuższy możliwy wymiar urlopu wypoczynkowego.

Dni zaznaczone na żółto-zielono to dni, w których nauczyciele mogą zostać zobligowani przez dyrektora do:
1) przeprowadzania egzaminów;
2) prac związanych z zakończeniem roku szkolnego i przygotowaniem nowego roku szkolnego;
3) opracowywania szkolnego zestawu programów oraz uczestniczenia w doskonaleniu zawodowym w określonej formie.
Czynności, o których mowa w pkt 1-3, nie mogą łącznie zająć nauczycielowi więcej niż 7 dni. 
Art. 64. ust. 2. Karty Nauczyciela 
7 dni z końca sierpnia zaznaczyłem orientacyjnie, nie chcąc się już wdawać w szczegóły, czy np. rekrutację w szkolę przeprowadza się 1 i 2 lipca - i wtedy akurat się komisja zbiera. W ostatecznym rozrachunku, w tym roku mam 51 dni realnego urlopu wypoczynkowego.

W przyszłym roku z kolei mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Rok szkolny 2016/2017 będzie bowiem możliwie najdłuższym, a tym samym: uczniowie będą mieli krótsze wakacje, a nauczyciele mniej urlopu wypoczynkowego.


Liczymy zatem: (10 dni ferii zimowych + 21 dni z lipca +  22 dni z sierpnia + 1 dzień września) - 7 dni do dyspozycji dyrektora = 47 dni realnego urlopu.

Podstawa prawna tego systemu oczywiście jest nieco zawiła, ale spieszę z wyjaśnieniem.
Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 5 października 2010 r. wprowadziło zmianę w Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 18 kwietnia 2002 r. w sprawie organizacji roku szkolnego, a mianowicie:
1) w § 2: a) ust. 1 otrzymuje brzmienie: „1. W szkołach, z zastrzeżeniem ust. 2—4, zaję- cia dydaktyczno-wychowawcze rozpoczynają się w pierwszym powszednim dniu wrześ- nia, a kończą w ostatni piątek czerwca. Jeżeli pierwszy dzień września wypada w piątek lub sobotę, zajęcia dydaktyczno-wychowawcze rozpoczynają się w najbliższy poniedzia- łek po dniu 1 września.”,
Jak wspomniałem we wstępie, ten wpis ma charakter informacyjny. Dyskusję nad zasadnością takiego systemu, sprawiedliwością itd., zostawmy sobie na później (a muszę przyznać, iż jak na nauczyciela mam "oryginalne" poglądy w tym temacie).