13 maj 2016

Eva Ibbotson: Pies i jego chłopiec

Nigdy nie miałem psa. Jeden, jedyny raz rodzice wyrazili zgodę na czworonoga w naszym królestwie, które liczyło niecałe 50 m2. Miał to być owczarek collie. Jednak historia zakończyła się tragicznie... Po latach myślałem, że rodzice sklecili tę historyjkę, aby rakiem wycofać się ze swojej decyzji. Nie zmyślili. Niestety! Ale nie o tym... Dzisiaj o tym, że z dziećmi trzeba szczerze!!!


Pies i jego chłopiec

Z tekstem Evy Ibbotson zetknąłem się po raz pierwszy, omawiając go na lekcji języka polskiego w klasie szóstej. Jako, że czytam swoim uczniom na lekcji, musiałem z pokorą przyznać, iż historia mnie pokonała. Im starszy się robię, tym częściej tkliwszy jestem. Kiedy kończyłem lekturę fragmentu Psa i jego chłopca, coraz trudniej było mi zapanować nad głosem. Drżał! Dlaczego? Już śpieszę z wyjaśnieniem.

Głównym bohaterem jest mały chłopiec - Hal. Ma wszystko, a raczej mógłby mieć wszystko, o czym by tylko zamarzył, ponieważ jego rodzice do biednych nie należą. Wręcz przeciwnie. Zawsze marzył o psie, co nie mieści się w głowie Albiny - matka Hala. Pedantyczna pani domu nie może znieść myśli o zwierzęciu w domu, ponieważ ten najzwyczajniej w świeci... brudzi. Dlatego też wszelkie próby przekonania mamy kończyły się fiaskiem.

Są jednak urodziny Hala. Chłopak dostał wiele prezentów. Z niecierpliwością oczekuje na swojego ojca, który przebywa w podróży służbowej. Ten wraca późnym wieczorem, zapominając o podarku dla syna. Rozmawiając z nim obiecuje mu, że jutro pojadą po... psa! Okazuje się bowiem, iż w mieście funkcjonuje agencja, trudniąca się wypożyczaniem czworonogów. Hal wybiera "terriera tottenhamskiego" o imieniu Fleck. Sobota i niedziela, które spędza w towarzystwie psa, są jego najszczęśliwszymi dniami w życiu. Chłopak oczywiście nie wiedział, iż będzie mu towarzyszył tylko na chwilę.

Dramat zaczyna się w poniedziałek. Flecka trzeba odstawić do agencji. Czas się skończył. Snobistyczni rodzice, całkowicie pozbawieni taktu i wyczucia, wysyłają syna do dentysty, a wtedy pies wędruje do wypożyczalni. 

Właśnie fragment, w którym Hal dowiaduje się, że to wszystko było tylko na chwilę, sprawił, że głos załamał mi się. Emocje, które targały nastolatkiem, udzielają się słuchaczom. Osobiście nie mogłem pojąć dwóch rzeczy. Po pierwsze, jak można zrobić coś takiego małemu chłopcu? Po drugie, jak można zarabiać na wypożyczaniu psów? Pomysł na biznes, a i owszem jest! Jednak moje poczucie etyczne nie dopuszcza czegoś takiego.

To tylko początek...

Opisane wydarzenie jest tylko początkiem całej historii. To, co się później działo zmieni życie nie jednego człowieka, jak również nie jednego psa. Każdy ma bowiem swoje miejsce na ziemi i każdy pies zasługuje na prawdziwy dom.

Gorąco zachęcam do lektury Psa i jego chłopca. Historia może banalna, uważam jednak, iż nawet starsi czytelnicy mogą z niej wynieść kilka dobrych myśli. Z pewnością tę jedną już teraz warto zapamiętać: UCZUCIAMI SIĘ NIE BAWIMY!