Zdjęcie stąd |
Od razu napiszę, że dobrej recepty nie mam i w sumie każdy pomysł jest zły. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie czuł się pokrzywdzony i wszystkim dogodzić się nie da.
Niemniej wariant zaproponowany przez panią Kluzik-Rostkowską, która chce ginąć za gimnazja, jest dla mnie nie do przyjęcia. Wszak chcemy się ich pozbyć. Pytanie zasadnicze: jak?
Na pewno nie za szybko - rząd PiSu ma cztery lata na dobre przygotowanie i wdrożenie swojej reformy. Właśnie - pytanie czy ma to być "swoja" reforma? Czy ma to być reforma PiSu? Można zmienić tok myślenia i wprowadzić naszą reformę. Naszą, czyli rodziców, nauczycieli, rządzących, dzieci (kolejność przypadkowa!). Do tego potrzebne są zatem konsultacje społeczne, wymagające czasu. Ale ten czas jest! I należy go dobrze wykorzystać.
Nowa podstawa programowa
Z pewnością nie obędzie się bez nowej podstawy programowej. W mojej krótkiej karierze nauczycielskiej spotkam się zatem z kolejną pp. Ale przeżyję. Ważne, żeby była napisana z głową. Np. obecnie dzieci w piątej klasie szkoły podstawowej uczą się o pisowni czasowników z zakończeniami -bym, -byś, -by, -byśmy, -byście, a nie o trybie przypuszczającym. Niby drobnostka, ale właśnie w tym tkwi diabeł. Albo nie uczą się co to jest oś symetrii - tak z innej bajki.
Pomysł jednak na podział etapów kształcenia 3 razy 4 mnie nie przekonuje. Nauczanie początkowe to klasy 1-3, a później tak, jak było kiedyś: od klasy 4. różne przedmioty, różni nauczyciele itd.
Co ważne! Wprowadzić drugi język obcy - najlepiej od klasy czwartej, ale jak się nie da to od piątej.
Na koniec - obawy
Uważam, że nieprawdą jest to, co twierdzi ZNP, iż nauczyciele nie chcą likwidacji gimnazjów. Chcą tylko się boją. Czego? Że np. stracą pracę, co jest także moją obawą, jako młodego nauczyciela. Przy większych ruchach kadrowych może się okazać, że dla mnie miejsca zabraknie.
Polska edukacja, polski system szkolny potrzebuje jednego - stabilizacji. Nie może być tak, iż co wybory, to zastanawiamy się jakie to też zmiany przygotują nam rządzący. Nie może być tak, iż pod koniec wakacji MEN publikuje coraz to "lepsze" rozporządzenia, które